Ten miesiąc uciekł mi jak żaden inny w tym roku. I nie tylko jeśli chodzi o blog ale po prostu nie wiem kiedy zdążył się zacząć, a tym bardziej skończył! Pierwszego czerwca razem z Zojką przyszłyśmy do domu, podobnie jak dwa lata temu z Bianeczką.
Szkoda, że końcówka miesiąca nie była równie szczęśliwa i wczoraj musieliśmy uczestniczyć w pogrzebie babci Roberta. Dziewczynki pierwszy raz brały udział w takiej uroczystości i mam nadzieję, że przez długi czas nie będziemy musieli tego powtórzyć... A my dalej dopasowujemy mieszkanie pod nasz powiększony model rodziny, chociaż i w tej kwestii mogą czekać nas zmiany. Życie jest nieprzewidywalne i to chyba jest w nim najlepsze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lubię czytać te Twoje wpisy i oglądać cudne dziewczynki! A Ty jak z okładki magazynu dla modelek!
OdpowiedzUsuńPatrycja K.
❤❤❤
Usuń