Dzisiaj o grzeszkach, które ja też mam na
sumieniu! Kiedyś zawsze mnie to irytowało, nie sądziłam jak można być
tak ślepo zapatrzonym w kogoś... O czym mówię? O wrzucaniu zdjęć swoich
dzieci na portale społecznościowe- głównie nieszczęsnego Facebook’a.
Żeby od początku była jasność- nie chodzi mi o zdjęcia z wakacji, pierwszego dnia szkoły czy
pierwszej jazdy na rowerze. Chodzi o te ześwirowane mamuśki, które
potrafią w ciągu jednego dnia wrzucić 15-20 zdjęć swojego dziecka! Naprawdę cały świat musi wiedzieć, że właśnie zjadł/a bułeczkę, a teraz
jeszcze jabłuszko, zrobiła siku, umyła ząbki, usiadła, położyła się i
tak każdego dnia?! Powiem Wam, że teraz z perspektywy czasu rozumiem
miłość do dziecka. Bezgraniczną, ślepą, czystą miłość. Jest to
najszczersze i najpiękniejsze uczucie jakim można kogoś obdarować. Ale
na Boga! Nie musi cały świat wiedzieć co tak (nie)wyjątkowego robi twoje
dziecko każdego dnia... A moim osobistym faworytem są jeszcze rzewne opisy każdego zdjęcia- niczym cytaty z książek Paulo Coelho, które jednak nie mają zupełnie odbicia w rzeczywistości-i to jest najgorsze! Albo dodatkowo udostępnianie z różnych stron fascynujących grafik jaka to matka jest wymęczona i zapracowana- podczas gdy wszyscy wiedza, że ona w domu jedynie leży i rozdaje rozkazy. Owszem przyznaję, że ja też zachłysnęłam się
matkowaniem w pierwszych miesiącach życia Zu i też stanęłam po ciemnej stronie mocy. Ale potem widząc sama po
sobie, że jest to zwyczajnie śmieszne i totalnie głupie większość tych zdjęć wykasowałam. Zostawiłam je tylko dla nas na pamiątkę. Nie muszą wszyscy tego oglądać, bo każda matka ma dokładnie to samo w domu. A każdy doskonale wie, że bycie na macierzyńskim to nie urlop. Ja oczywiście
nadal uwielbiam fotografować moje dziewczynki, chętnie dodaję ich zdjęcia na
bloga, ale nie zmuszam wszystkich moich znajomych do ich oglądania. A każdy z nas ma wśród znajomych grono osób z którymi nie
utrzymuje stałego, bliskiego kontaktu i nie koniecznie oni są zadowoleni z oglądania codziennie pełnego przeglądu zdjęć naszego dziecka. A chociaż
dla Ciebie każda minka jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju to nikt
poza Tobą tego nie zauważy! Niestety... Ja wiem co to zachwyt nad każdym
oddechem i całodniowe leżenie przy małym promyku szczęścia! Ja też tak
robiłam (i nadal robię)! Uwielbiałam patrzeć jak moje dziewczynki
śpią i zachwycać się nad tym jak to możliwe, że stworzyliśmy coś tak
cudownego i w oczach matki idealnego. Ale kochane każda z nas tak ma z
własnym dzieckiem. Jest jeszcze druga kwestia tej zabawy. Każde dziecko
kiedyś dorośnie, a jak wiemy w internecie nic nie ginie. I niestety nie
mamy pewności, gdzie zdjęcie naszego maluszka na nocniku czy słodko
kapiącego się w wannie, kiedyś wyląduje... Dlatego nienawidzę kiedy ktoś bez mojej zgody fotografuje moje dzieci a następnie udostępnia zdjęcia na których one są! Dla każdej matki jej dzieci są najpiękniejsze, ale kiedy znam kogoś od godziny, a on zaczyna robić moim dzieciom zdjęcia to zastanawiam się czy ja mam coś z głową czy on?!
Oczywiście uwielbiam oglądać fotki udostępniane przez moje kuzynki czy koleżanki. I sprawiają mi one ogromna radość jak
widzę, że ktoś się dzieli osiągnięciami czy nowymi przyjaciółmi
swojego malucha- Madziu zdjęcie Amelki z kotkiem przykleiło mi uśmiech
do buzi na cały dzień, a moje dziewczyny też zapragnęły kici-kici! I to cudowne jak mogę sobie porównać jak ta
kruszynka urosła czy jakie ma już umiejętności względem moich dzieci. Ale w niektórych przypadkach mam wrażenie, że wiem więcej o danym dziecku niż jego
babcia... I potem, mimo że często takiego brzdąca jeszcze nie widziałam
na oczy to już go mam nieco dość... Ja wybrałam opcje stworzenia bloga,
właśnie po to by nie zadręczać znajomych moimi dziećmi, a jeśli ktoś ma
ochotę sprawdzić co u nas słychać to wie gdzie może to sprawdzić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy