Całkiem niedawno przeprosiłam się z koszulami, które do tej pory były raczej moim znienawidzonym, nieodłącznym elementem wszystkich szkolnych akademii i rodzinnych spotkań. Och ile to ja czasu spędziłam prosząc mamę, by pozwoliła mi pójść w jeansach i koszulce na urodziny babci lub rodzinne święta. Wszystko byle nie koszula, a spódniczka to już w ogóle nie wchodziła w grę. Jednak potrzebowałam 25-ciu lat życia, ukończenia szkół i braku przymusu, żeby zrozumieć fenomen koszuli w damskiej szafie. Teraz wracam do nich jak stęsknione dziecko i ciągle planuję kolejne do swojej kolekcji. To jeden z najbardziej kreatywnych elementów garderoby! I ma podstawową zaletę- pasuje do każdej figury.
koszula- Orsay, spódniczka- New Yorker, buty- H&M, torebka- DKNY
Nice bag ^^
OdpowiedzUsuń