Kiedy dowiadujesz się że na świecie pojawi się nowy członek rodziny to oczywiście chcesz jak najlepiej się do tego przygotować. Starannie selekcjonujesz jaka marka fotelików samochodowych jest najlepsza, które łóżeczko jest najbardziej designerskie i w głowie masz ułożone outfity na najbliższe pół roku dla noworodka. No chyba że robisz to już po raz 4-ty.
1. Kosz Mojżesza - tym razem nie dałam się skusić na pozorną oszczędność w postaci zakupienia jednego mebla, który początkowo mial pełnić rolę kosza a następnie łóżeczka. Jak podliczyliśmy ostatnio ile nas wyszła ta „oszczędność” na Stokke to aż usiadłam z wrażenia. Dlatego teraz dużo bardziej racjonalnie podeszliśmy do tematu. Kosze, które braliśmy pod uwagę były najróżniejsze ale chyba te cztery modele wpadły nam najbardziej w oko. Jeśli śledzicie nas na instagramie to już wiecie, że ostatecznie wybraliśmy model produkowany w Polsce- marki Mokee.
2. Łóżeczko - skoro wiem, że przez pierwsze miesiące Bejbik będzie spać z nami w sypialni, w koszu, to szukaliśmy od razu pełnowymiarowego łóżeczka. Chociaż patrząc na tempo rozrostu moich dzieci to wiem, że bez problemu możemy też oglądać modele 120x60, a nie tylko tradycyjne 140x70. W dodatku starannie sprawdzam czy jest możliwość rozłożenia łóżeczka na wersję bez szczebelek.
3. Wanienka - w tej kwestii nie zmieniłam zdania od dwóch lat. Z góry wiedziałam że zostaje u nas przetestowany model wanienki Béaba wraz ze stojakiem. Ale musze przyznać, że strasznie zaciekawił mnie „wynalazek” od Chicco. Myśle, że krzesełko pod prysznic zrewolucjonizuje kąpiele dziecka niejednym rodzicom. Całkiem fajnym rozwiązaniem dla osób, które narzekają na notoryczny brak miejsca jest wanienka, która po złożeniu jest płaska i można ja schować dosłownie wszędzie. Z kolei dla tych, którzy chcą początkowo kąpać malucha w zlewie (oh zazdroszczę Wam tych głębokich amerykańskich zlewów) lub większej wanience to super pomysłem będzie zakup specjalnej miękkiej wkładki, która można wykorzystać w zasadzie wszędzie.
4. Wózek - oj ciężki orzech do zgryzienia mamy w tym temacie. Stokke Xplory to był mój numer jeden. Miłość od pierwszego wejrzenia- ale to co z nim zrobili w najnowszej wersji to po prostu wola o pomstę do nieba. Po za rama nie przypomina już tamtego wózka. Także trzeba było szukać dalej. Spacerówka, która teraz użytkujemy posiada wersje z gondola ale jak pisałam jego minusem jest to, że jest bardzo lekki i twardy także bałabym się położyć tam noworodka chyba że na stercie poduszek;) Ale do celu- teoretycznie wózek w końcu jest wybrany. Ciekawa jestem czy sprawdzi się u nas, bo opinie słyszałam bardzo różne. Ale na Xplory też wielu narzekało, a jednak dla nas był strzalem w 10-kę.
7. Karuzela do zabawy - upatrzony typ już mamy, czy sprawdzi równie fajnie jak model, który testowaliśmy przy Zoi to nie wiem ale jedno jest pewne - te drewniane są dużo lepsze niż plastikowe. Po Zoi karuzelę sprzedaliśmy bez problemu, bo nie było na niej praktycznie żadnych śladów użytkowania. Mam nadzieje że z modelem, który teraz do nas trafi będzie podobnie ;)
Brak komentarzy