Kochani wracam już do pisania postów z naszego codziennego życia, bo
w końcu wraca ono do normy i wychodzi poza terytorium łazienki. Po tych prawie dwóch tygodniach jestem bardziej wymęczona, niż gdybym sama leżała z gorączką w łóżku. Niestety musieliśmy dlatego odłożyć w czasie odpampersowanie Bibi, bo wierzcie mi nie miałam siły do przebierania jej łóżeczka po raz setny... ;)
Teraz za to
dla nas czas biegnie dwa razy szybciej ale to chyba dobrze. Bo mam nadzieje, że nie zdążę się odwrócić, a będzie połowa maja. Niestety musimy
wytrzymać jeszcze 6 tygodni, a później może dziać się co chce.
Kruszynka na dzień dzisiejszy ma 1600 gram, jest dobrze ułożona i to mnie bardzo cieszy! Niestety
ma jeszcze wystarczająco czasu, żeby przekręcić się główka do góry, a
to już nie jest optymistyczna wizja. Reszta wiadomości, którą usłyszeliśmy też nie
nastraja pozytywnie ale za to ja staram się źle nie nastawiać i nie dać
się wciągnąć negatywnym myślom, bo to i tak niczego nie zmieni. W idealnym jak zwykle momencie odzywają się także inne demony przeszłości i mimo wszystko trudno jest chodzić z głową do góry. Ale wiosna przyszła, więc może to dobry czas żeby odpuścić sobie samemu i pozwolić żeby wszystko pokazał czas. Bo po co zamartwiać się czymś na co i tak nie mamy wpływu? Za to z
dobrych wiadomości mamy do przekazania że na 100% Tata Robak dalej pozostanie naszym jedynym rodzynkiem w domu. Tak, tak to trzecia
dziewczynka!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy