Jak widzę te słodkie myszki w kombinezonach to aż mi smutno, że moje psotnice to mogą sobie ulepić bałwana jedynie w zamrażarce. Ale zaraz potem sobie przypominam, że Bianca nawet nie ma kombinezonu i w sumie dobrze mi z tym. Zdecydowana jestem niczym kobieta w ciąży. A może tak właśnie jest, że po kolejnym dziecku przestajesz widzieć różnice miedzy byciem w ciąży i nie byciem? ;) Ale jeśli nie da się czegoś zmienić to trzeba owo zaakceptować, wiec korzystając z pogody wychodzimy na wiosenny spacerek.
P.S Taak Zu była obrażona ;)
Brak komentarzy