Na chwile pozwala zachłysnąć się cudną prawie wiosenną temperaturą, a później drastycznie budzi chłodem. A my powolutku rośniemy i przybieramy gram po gramie. I strasznie się cieszę, że z prędkością światła zbliżam się do magicznej bariery 28 tygodnia. Wtedy już nieco spokojniej będę mogła się budzić każdego ranka. Chociaż wiem, że pewnie czeka mnie jeszcze dużo stresów ( i wizyt w szpitalu) do czerwca. Mam jednak nadzieję, że nasza córcia zechce sobie posiedzieć w brzuchu tak długo jak to możliwe.
bluzka- no name, spódniczka- Pimke, rajstopy- Calzedonia
Brak komentarzy